top of page

Szkoła janczarów ultraempiryzmu Deforma studiów doktoranckich w zakresie nauk społecznych na UW

Tadeusz Klementewicz, Mirosław Karwat

Szkoła janczarów ultraempiryzmu? Deforma studiów doktoranckich w zakresie nauk społecznych na UW- tezy


I. Jakie są, a jakie powinny być przesłanki poznawcze i praktyczne programu szkół doktorskich

1. Cele kształcenia w związku z funkcjami nauk społecznych i zadaniami uniwersytetu.

Nauki społeczne nie tylko dostarczają cennych praktycznie informacji o człowieku jako istocie społecznej i wspólnotach, które tworzy. Nauka - jeśli chodzi o humanistykę i wiedzę o społeczeństwie - to nie tylko pomiary, obserwacje i doświadczenia, nie tylko obliczenia, ale również refleksja, teoria, skupienie na tym, co problematyczne lub sporne w interpretacji.

Powstaje problem, jaką rolę w postępie poznawczym humanistyki odgrywa uniwersalizacja nauki, jej światowy obieg i wytwarzanie. Pojawią się w tej sytuacji ważne pytania. Kto i w jakim celu korzysta z wiedzy gromadzonej przez akademię? Czy ma ona legitymizować istniejący ład społeczny, czy raczej szukać przyczyn jego zawodności? To drugie zadanie podejmują nauki krytyczne, nie łudząc odbiorcy, że ultranowoczesne techniki badawcze zapewniają neutralność ideologiczną. Kontynuują one oświeceniową postawę krytyczno-sceptyczną. Zadania badawcze mogą dotyczyć: a) własnej wspólnoty narodowej (poziom lokalny); b) wspólnoty europejskiej (poziom regionalny) bądź c) ogólnoludzkiej wspólnoty życia i pracy (poziom uniwersalny).

Co więcej, nie istnieje jeden - "jedynie produktywny" i użyteczny - wzorzec nauki, nawet tej o profilu empirycznym i stosowanym. Więc i program szkół doktorskich nie może ignorować pluralizmu szkół, paradygmatów, tradycji dyscyplin, sporów metodologicznych i innowacji heurystycznych. W zaproponowanym programie szkół doktorskich z zakresu nauk społecznych wyłączność zyskał zuniformizowany i stereotypowy schemat badań empiryczno-użytkowych, zupełnie zginął tu duch uniwersytetu jako "świątyni wolnej myśli". Zuniformizowano tu - stereotypowo - wyobrażenie o naukach społecznych, kompletnie gubiąc specyfikę m. in. nauki o polityce, jej dorobek, wątki humanistyczne wykraczające poza zadekretowany profil nauk społecznych.

W każdej orientacji badawczej i inspirowanych przez nią badaniach empiryczno-terenowych ukrywa się głęboko warstwa aksjologiczna-ideologiczna. Badacz przyjmuje w wyborze i wartościowaniu badanych zjawisk bądź partykularne kryteria racjonalności (np. klasowe), bądź kieruje się racjonalnością ogólnospołeczną (perspektywa narodu czy państwa), bądź racjonalnością planetarną. Jakimi kryteriami racjonalności kierował się inicjator deformy szkolnictwa wyższego i nauki?


Przesłanka główna: współczesny model biznesu.

W obecnym modelu gospodarki rynkowo-kapitalistycznej źródłem akumulacji są wynalazki, innowacje produktowe, organizacyjne. Można je wdrażać wykorzystując surowce, energię i pracę dostępną w całej przestrzeni gospodarczej świata. Nie trzeba przy tym inwestować w majątek trwały, także wobec dużej zmienności produktów. Korporacja woli kontrolować rynek wiedzy naukowo-technicznej, by czerpać rentę z tzw. własności intelektualnej. Dlatego w 70% prace badawczo-rozwojowe finansują korporacje. Są też takie (np. Elsevier), które chcą czerpać rentę z krążenia wiedzy, jej upowszechniania, a także z selekcjonowania najbardziej twórczych badaczy do amerykańskich uczelni. Te zaś są korporacjami sprzedającymi wiedzę studentom świata - stąd rola pseudorankingów, by uwypuklić miejsce uczelni w hierarchii prestiżu i "mocy badawczo-dydaktycznej". Do przechwycenia jest około 100 mln studentów świata.

Czy komercjalizacja szkolnictwa i nauki to recepta na rozwiązanie kryzysu, które przynosi kapitalizm w fazie interregnum? Stanął on przed wyzwaniami, których diagnoza i sugestie co do ich pokonania powinny wypełniać obecnie katalogi pytań badawczych. Wskażmy najważniejsze:

- kryzys ekologiczny i wyczerpywanie się zasobów surowcowych, ekologiczne koszty konsumpcjonizmu; transformacja energetyczna, zmiana stylu życia, by ograniczyć konsumpcjonizm jako orientację życiową współczesnych;

- postęp naukowo-techniczny, reindustrializacja, zwłaszcza robotyzacja, sztuczna inteligencja (świat bez pracy, jej prekaryzacja, problem dochodu podstawowego);

- starzenie się społeczeństw i problem bezpiecznej starości oraz związany z tym wzrost wydatków na fundusz emerytalny i opiekę zdrowotną;

- eksplozja nierówności w obrębie społeczeństw narodowych i dysproporcje między regionami świata (ruchy "populistyczne", fale imigrantów, problem ludzi zbędnych Globalnego Południa);

- kryzysy finansowe: finansyzacja gospodarek, dominacja sektora finansowego nad państwami narodowymi (mechanizm długu publicznego, niewidzialny parlament "inwestorów").


Przesłanka druga: zadania badacza wobec własnej wspólnoty narodowej - rola uniwersytetu.

W obecnej fazie rozwoju neoliberalnego kapitalizmu uniwersytetowi grozi unicestwienie przez korporacje nastawione na szybki zysk. W tradycji europejskiej uniwersytet był "schronieniem dla wolnej i bezinteresownej myśli oraz dla naukowców krytycznie nastawionych wobec status quo" (A. Szahaj). Osobliwość kultury europejskiej sprowadza się w istocie do jej autokrytycyzmu, poddaje się ona nieustannemu kwestionowaniu i dzięki temu relatywny charakter wytworów kultury zachodniej (nauki nie wyłączając) przesądza o jej absolutnej wyższości (E. Gellner). Znakiem rozpoznawczym stylu poznania Europejczyka był theorein jako bezinteresowne badanie bytu. Nauka nie może się sprowadzać do funkcji doradcy dla biznesu, jak powiększać zyski i utrzymywać ład społeczny, który to umożliwia (m. in. dzięki nadzorowi – wszechobecnej rejestracji i kontroli; technik dostarczają też nauki społeczne). Współczesne społeczeństwo nie może ulegać przymusowi coraz efektywniejszego – ale na krótką metę, bo nieumiarkowanego - zaspokajania potrzeb materialnych na planecie, która ma ograniczone zasoby bio-geo-chemiczne. Kapitalizm dociera bowiem do ekologicznych granic swojej prosperity, rozwija coraz bardziej księżycową gospodarkę. Zadaniem dla wspólnoty światowej jest odejście od wyczynowego wzrostu gospodarczego i konsumpcjonizmu na rzecz rozwoju potrzeb rozwojowych, nie obciążających środowiska naturalnego.

Właśnie uniwersytet, a nie międzynarodowe czasopisma, był dotychczas miejscem pluralistycznej debaty nad strategią narodową, interpretacją tradycji, diagnozą szans i zagrożeń w obliczu istniejących tendencji rozwojowych gospodarki, jakości wspólnotowej więzi, badaniem relacji człowieka ze środowiskiem, ewolucji ku wielobiegunowymi systemowi światowemu, sposobami ułożenia stosunków z sąsiadami.

Dodatkowo badacze na publicznych uczelniach niosą brzemię służby wobec tych, którzy przez podatki utrzymują uczelnie. Minister tylko administruje publicznymi funduszami. W polskim regresywnym systemie podatkowym są to głównie klasy pracownicze. Obok racjonalności ogólnospołecznej i planetarnej, badacz społeczny powinien świadomie uwzględniać też interesy emancypacyjne marginalizowanych, słabych, zepchniętych na pobocze publicznej debaty. Ale może osiągać cele praktyczne tylko dlatego, że dostarcza wiedzy, która odznacza się walorami poznawczymi, tj. jest rzetelnym wglądem w badaną rzeczywistość.

2. Wiedza a praktyka - nauka w społeczeństwie.

Czy to brak wiedzy o systemie światowym i aktualnej formie cywilizacji kapitalizmu (kapitalizmu bez granic, turbokapitalizmu), o jego mechanizmach funkcjonowania jest barierą dla rozwoju społeczeństwa i nauki? Czy raczej decyduje tu brak woli mocy, by ograniczyć władzę korporacji nad naturą, pracą i życiem ludzkim?. Władza ta jest praźródłem co najmniej kryzysu strukturalnego, w jakim znalazło się społeczeństwo rynkowe. Paradoksalnie kapitalizm potrzebuje do przetrwania nie tylko "czarodziejskich fletów" naukowców, ale również "brzytwy Ockhama" wobec ich usypiających hipostaz i konceptów. Inaczej jego niepohamowana tendencja do akumulacji kapitału rodzi spustoszenia w ekosystemie, rodzi cierpienia, deficyty w życiu ludzi i zbiorowości.

W fazie wdrażania deformy centrum nauki akurat się znalazło w mateczniku neoliberalnego kapitalizmu akcjonariuszy, z jego drogowskazami dla prywatyzacji, komodyfikacji, komercjalizacji czy globalizacji wszystkiego, co może przynieść rentę. W społeczeństwie-matce w udanej symbiozie pozostaje państwo z konglomeratem przemysłowo-finansowo-akademickim. Taką hybrydą jest MIT. Czy naukowiec polski może abstrahować od tego elementarnego faktu?

W Polsce wbrew pozorom i hucznym zapowiedziom („wyjdziemy z zaścianka” w szeroki świat”) deforma ministra Gowina domyka peryferyjny status polskiej gospodarki i nauki w światowych łańcuchach produkcji i wartości dodanej.

Polska gospodarka zajmuje według najnowszego rankingu w UE 25. miejsce. Czy brak jej innowacyjności to skutek słabości polskiej nauki - z koniecznym podziałem na odrębne uwarunkowania i funkcje nauk przyrodniczych-technicznych z jednej strony i nauk społeczno-humanistycznych z drugiej? Czy raczej decydują o tym strukturalne słabości polskiej gospodarki, owego dziecka neoliberalnej transformacji (od Ursusa do Factory)? Po trzech dekadach kolejnej polskiej modernizacji brak globalnych korporacji zasysających innowacje. To skutek deindustrializacji i zastąpienia fabryk montowniami konfekcjonowanych części, a także dominacji w gospodarce mikrofirm w liczbie ponad 2 mln. A one nie są innowacyjne. Ponadto, brak własnego przemysłu zbrojeniowego, który pełni rolę sterowniczą wobec sektora naukowo-badawczego (np. w USA). Obecnie polskie państwo wspiera innowacyjność innych społeczeństw. Brak również bazy laboratoryjnej i zasobnej finansowo sieci instytutów badawczych, jak w Niemczech Instytuty Plancka czy sieć technologiczna Fraunhofer Gesellschaft. W Polsce tymczasem o 100 tys. zmniejszyło się zatrudnienie w sektorze badawczo-rozwojowym.


3. Poszukiwanie zagubionego klucza do współczesności pod amerykańską latarnią - kompleks peryferii

Nie ulega wątpliwości, że umiędzynarodowienie jest warunkiem postępu poznawczego w naukach przyrodniczo-technicznych. "Doskonałość naukowa" przyrodoznawstwa jest rzeczywiście ściśle powiązana z umiędzynarodowieniem. Według obecnej nowomowy w "międzynarodowej produkcji naukowej", tym quasi-rynku, obowiązuje "międzynarodowa widzialność wyników badawczych", "globalna cyrkulacja produkcji wiedzy", naśladowanie amerykańskiego systemu grantów i trendów światowych.

W innej sytuacji jest humanistyka, ponieważ w większym stopniu wpływają na nią czynniki "świadomościowe". Pod względem treści nauki społeczne są mniej autonomiczne i suwerenne. Zawierają one różne "obrazy świata" - systemy ideologiczne, naukowo-filozoficzne, oraz schematy i stereotypy, jakie wytwarza świadomość potoczna poszczególnych grup społecznych. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest brak związku między "odkryciami" nauk o człowieku i społeczeństwie (włączając w to także oddziaływanie dyskursów ideologicznych czy religijnych) a technologiami produkcji, nowymi produktami itd. Tych dostarczają przecież nauki przyrodniczo-techniczne. Funkcje dyscyplin społecznych sprowadzają się obecnie, podobnie jak kiedyś, do odpowiedzi na pytanie, jak służyć bogom tego świata? A mogą nimi być klasy, państwa, narody, ludzkość.

Racjonalność poznania humanistyki i w rezultacie powstające narracje mają charakter dialektyczny. Z jednej strony reprezentują w ukrytej formie (ideologiczno-politycznej) partykularne interesy klas i stanów społecznych, państw, korporacji, narodów, z drugiej zaś dążą do prawomocności zapożyczonej z nauk ścisłych. Ten fakt najlepiej tłumaczy swobodę twórczą, która stopniowo się instytucjonalizuje w postaci dyscyplin naukowych, eseistyki czy publicystyki (ale tej z ambicjami intelektualnymi, nie komentatorskiej). Tworzy się ogromna przestrzeń dyskursu publicznego, w której poszczególne paradygmaty naukowo-filozoficzne służą jako "tarcza i miecz" dla zdroworozsądkowej racjonalności ludzi. A zarazem są one funkcjonalne wobec interesów klas i wielkich grup społecznych, często nawet wbrew wyobrażeniom, także zdroworozsądkowym tych grup. Stąd wiele paradygmatów zawiera "obszary widzenia i niewidzenia", stąd wielość reguł metodologicznych dla każdego paradygmatu.

Krytykowany tu projekt szkoły doktorskiej cechuje naiwny empiryzm zespolony ze stereotypowym rozumieniem praktyczności, użyteczności badań. Przypomina on tak krytykowaną socjologię empirycystyczną - epigona neopozytywizmu w socjologii czy rachunki użyteczności G. Beckera albo „mitomatematykę ekonomistów” (S. Keen). Autor (autorzy) obecnej wersji programu szkół doktorskich arbitralnie rozstrzygają, jaki ma być teoretyczno-metodologiczny model nauk społecznych i humanistyki. Uczynili to kiedyś arbitralnie amerykańscy psychologowie, wykluczając ze swego grona tych badaczy, którzy jak Erich Fromm nie opierali formułowanych tez bezpośrednio na eksperymentach w małych grupach czy pogłębionych wywiadach. Autorzy pomijają metodologiczne następstwa zwrotu lingwistycznego i wieloparadygmatyczności nauk społecznych. Demonstrują bezzasadną wiarę w ultranowoczesne techniki badawcze o charakterze wyłącznie eksperymentalnym, obserwacyjnym, pomiarowym. Ciekawe, czy dzieło Arlie Russell Hochschild Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy zasługiwałoby na promocję w szkole o tak ograniczonym repertuarze pytań i technik badawczych?

Swoiście rozumiana uniwersalizacja przekazywanej wiedzy znalazła wyraz w utrwaleniu peryferyjnego i wtórnego (naśladowczego) statusu nauk społecznych w ogóle, w tym nauki o polityce. Śladu nie ma po dorobku polskiej politologii (J. Baszkiewiczu, F. Ryszce, K. Opałku, M. Sobolewskim, Cz. Znamierowskim). Co więcej, skandalem jest, by doktoranta uczyć wyłącznie standardowych i schematycznych technik badań opisowych (w oderwaniu od strategii eksplanacyjnych i bez uświadamiania, że wybór przedmiotu i zakresu badań jest aktem intencjonalnym, uwikłanym w ideologię i politykę) oraz konformistycznych taktyk i strategii publikacyjnych.

W takim profilu kształcenia doktorantów (utylitarno-eksperckim) zupełnie nie ma miejsca na ambicje poznawcze, dociekliwość wykraczającą poza zamówienie urzędowe, na oryginalność, niekonwencjonalność, innowacje metodologiczne itd. Znika też świadomość, że „naukowość” wbrew pozorom nie polega na „twardych danych”, „wiedzy pewnej, już ustalonej na zawsze”, ale na rozstrzyganiu dylematów interpretacyjnych, nieustannej weryfikacji przesłanek rozumowania, ciągłych poszukiwaniach w odpowiedzi na niedosyt z dotychczasowych ustaleń.

W rezultacie to projekt taśmy produkcyjnej, efektywnej w mnożeniu klonów "produktywnych" według kryteriów parametrozy, punktozy, grantozy, a nie kuźni intelektualistów o dociekliwym i krytycznym nastawieniu wobec rzeczywistości społecznej. A więc badacz społeczny to "drewniany pajacyk" w rękach dysponenta publicznych funduszy, poprawny politycznie usługodawca, którego uczoność jest odtąd-dotąd i mieści się w granicach naturalizacji Systemu.

W krytykowanym programie studiów doktoranckich ultranowoczesne – ale wyłącznie empiryczno-użytkowe - techniki badawcze zastępują bazę heurystyczną w postaci wiedzy teoretycznej i ogólnej. Zupełnie zignorowany jest obszar hermeneutyki. Tymczasem debata nad realizmem poznawczym ograniczyła optymizm co do postępu badawczego w humanistyce. Pewności poznania nie przynosi ani doświadczenie, skoro urabia je i filtruje nasz umysł, ani dane empiryczne, skoro nie rozstrzygają jednoznacznie wyborów teoretycznych, ani tym bardziej niezmienne zasady logiczno-metodologiczne, a priori rozumu. Jednak dążenie do prawdy jako idea regulatywna pozostaje, gdyż walory poznawcze, prawomocność wiedzy społecznej jest, jak w każdej dyscyplinie, "pochodną aktualizowania się w faktycznych badaniach naukowych zobowiązania prawdziwościowego" (B. Tuchańska).

Ponadto, autorzy programu ignorują oryginalny dorobek polskiej humanistyki (szkolę lwowsko-warszawską, F. Znanieckiego, T. Kotarbińskiego, St. Ossowskiego, E. Mokrzyckiego, szkoły poznańskiej pod przewodem J. Kmity, L. Nowaka i J. Topolskiego, twórców warszawskiej szkoły historii myśli i in.). Ukazali oni rolę języka, interpretacji, wiedzy pozaźródłowej w konstruowaniu syntetycznego obrazu badanej dziedziny świata społecznego człowieka. Dlatego dla badacza społecznego ważna jest umiejętność integralnego łączenia w procesie badawczym teorii i empirii, wyników badania gromadzonych przez wszystkie nauki społeczne. Teoria jest bowiem kluczem, który bez empirii nie może zamknąć w humanistyce, ze względu na rozwojowy charakter życia społecznego, żadnego zagadnienia badawczego.

Faktyczny problem warsztatowy to łączenie dwóch zadań badawczych. Po pierwsze, rekonstrukcji pozaświadomościowej rzeczywistości społecznej, poznawalnej zmysłami i umysłem oraz ujętej w odpowiednią formę narracyjną. To sfera zjawisk i procesów społecznych, których składnikiem są także świadomościowe, ideologiczne ("naukowe" i potoczne) wyobrażenia na ich temat. Po drugie, rekonstrukcji istniejącej poza świadomością sieci relacji między ludźmi, zwanych strukturami. To one wyznaczają pulę możliwych alternatyw działania, a także samą jego konieczność.

Do świata pozaświadomościowego docieramy jedynie pośrednio. Służy do tego przemyślana konstrukcja teoretyczna, która musi być obudowana wskaźnikami zjawisk dających się zaobserwować. Jako wskaźniki służą badaczowi różnorodne dane socjodemograficzne, ekonomiczne, informacje pochodzące z badań sondażowych itd. Ale przecież ich walory poznawcze zależą od koncepcji teoretycznej, która nadaje im sens. Badacz społeczny zatem, nie mając laboratoriów i możliwości przeprowadzania makrospołecznych eksperymentów, pracuje głową. Powodzenie jego pracy zależy od podmiotowej wiedzy ogólnej i faktograficznej, a także umiejętności modelowania.

Stąd wynika rola nazwiska i poczucie suwerenności w umysłowych igraszkach. Dlatego do parnasu humanistyki nie należą autorzy przyczynkarskich artykułów i artykulików, tylko autorzy wielkich syntez jak np. F. Braudel, W. Kula, K. Polanyi czy I. Wallerstein.

Ciekawe w tym kontekście jest pytanie, skąd się biorą wielcy w humanistyce. Wszystkie wskazywane w projekcie koncepcje to w istocie muzea myśli społecznej. Droga do wielkości wiedzie przez pracowitość i niezłomną wiarę w słuszność idei, teorii, koncepcji, które w oczach twórcy są oryginalne. Muszą swą ideę ciągle powtarzać w kolejnych książkach, a także znaleźć jej apostołów (J. Hartman).

Czy pisanie przyczynków do czasopism zamiast monografii może sprzyjać zajęciu znaczącej pozycji w świecie obcym językowo i częściowo kulturowo? Zachodzi tu prawidłowość, że im węższy zakresowo przedmiot badań, a nieraz tylko przedmiocik, tym więcej bezwartościowych artykułów, a nawet książek można wyprodukować. Odpowiedź negatywna na powyższe pytanie prowadzi do praktycznej konkluzji, że przede wszystkim należy wspierać dostęp wybitnych monografii polskich uczonych na globalny rynek. W tym celu konieczne jest finansowe wsparcie dobrych, tym samym kosztownych, tłumaczeń, a następnie ich publikacja w odpowiednich wydawnictwach. Dodatkowo konieczna jest poprawa warunków pracy badawczej, by budżetu domowego nie musiały domykać fuchy i "ekspertyzy".


II. Program szkoły doktorskiej w zakresie nauk społecznych - postulaty

Program powinien zawierać w 1/3 wiedzę o aktualnych tendencjach i problemach badawczych, które się rodzą na wszystkich poziomach funkcjonowania ludzi jako całości bio-psycho-socjo-kulturowych; w 1/3 zaawansowaną metodologię ogólną i metodologię nauk społecznych (z naciskiem na statystykę indukcyjną i opisową, metody analizy języka i dyskursów, metody pracy ze źródłami oraz szkolenie w zakresie pisania artykułów wg wymagań międzynarodowych czasopism) i w 1/3 wiedzę o aktualnych zjawiskach i tendencjach należących do dziedziny życia społecznego badanej przez daną dyscyplinę. W przypadku politologii będą to tendencje życia politycznego na poziomie narodowym i światowym wraz z właściwym rodzimej dyscyplinie zestawem metod i technik badawczych. Sensowny byłby też podział pół na pół: 50% wiedzy przedmiotowej i metodologicznej (w proporcji po 1/4) pozostałych nauk społecznych, 50% wiedzy przedmiotowej i metodologicznej z zakresu danej dyscypliny.


1. Blok aktualnej wiedzy społeczno-humanistycznej o poszczególnych poziomach i sferach społecznego funkcjonowania jednostki

Słuchacz powinien poznać aktualną wiedzę przedmiotową o ekologicznych, ekonomicznych, politycznych i kulturowych strukturach, w których przebiega życie współczesnego człowieka, o głównych tendencjach i kontrtendencjach ich ewolucji. Przy czym wiedza przedmiotowa osadzona jest w różnych paradygmatach badawczych, w szkołach i stylach poznawania świata społecznego ludzi. Powstaje problem niewspółmierności/komplementarności różnych ujęć badanych zjawisk, różnych stylów myślenia teoretyczno-metodologicznego i empirycznego postępowania badawczego. Słuchacz powinien odnaleźć swoje własne zainteresowania badawcze na teoretycznej mapie współczesnej humanistyki, po rozwinięciu zdolności do samodzielnego i krytycznego myślenia, także wobec zastanych i zalecanych paradygmatów. Zajęcia powinni prowadzić uznani specjaliści spośród odpowiednich dyscyplin. Tematy omawiane na konwersatoriach i seminariach powinny dotyczyć zjawisk na różnych poziomach życia społecznego i obejmować:

- poziom wiedzy antropologicznej, psychologii ewolucyjnej, kognitywistyki;

- poziom systemu światowego (centrum-peryferie, gospodarka światowa, ład światowy, cywilizacja kapitalizmu, relacje międzypaństwowe, rola UE, USA, Chin, Rosji, Indii);

- poziom gospodarki (władza korporacji, nowy patent na przedsiębiorczość, nowy model biznesu, finansyzacja gospodarki, postęp naukowo-techniczny);

- poziom społeczeństw narodowych (tendencje ewolucji struktury społecznej, podziały klasowo-stanowe, konflikty interesów, stare i nowe ruchy społeczne, polityczne, populizm);

- poziom systemów władzy (demokracja liberalna w centrum, "teoretyczne" państwo, system władzy w państwach islamskich, w cywilizacji chińskiej i w wieloetnicznych państwach afrykańskich, global governance). Tu pojawiają się takie kwestie do naukowej penetracji, jak Europa przedsiębiorców czy socjalna; unia republikańska czy strefa wolnego handlu, obiegu kapitałów i siły roboczej; kryzys dotychczasowej formy ustrojowej UE - jak kontrolować eurobiurokratów;

- kultura symboliczna (względność i uniwersalność, etniczność i wielokulturowość: relatywizm kulturowy; globalizacja popkultury i nowa lokalność, interpretacja kultur, konstruowanie pamięci zbiorowej, tożsamość zbiorowa);

- osobowość i tożsamość w zglobalizowanym świecie (psychologia globalizacji): globalno-kulturowy wymiar patologii życia społecznego i jednostkowego; urządzenie turbokapitalizmu: przedsiębiorca samego siebie (autoeksploatacja jako zdegenerowana forma rozwoju), epidemia narcyzmu i anomii społecznej, konsumeryzm itp.


2. Blok metodologiczny

A. Filozofia nauki i metodologia ogólna

- funkcje i struktura teorii naukowej, teoria jako struktura heurystyczna, sterowanie badaniami za pomocą teorii, teorie a modele, realizm i instrumentalizm, procedury wyjaśniania i uzasadniania wiedzy naukowej, trudności wartościowania w naukach społecznych, narratywizm a umiarkowany realizm poznawczy, interpretacja a wyjaśnianie; wieloparadygmatyczność poznania naukowego, rola wyobraźni w poznaniu, dialektyczny charakter poznania naukowego

B. Metodologia nauk społecznych

Zadanie główne to opanowanie przez adepta szkoły doktorskiej strategii integracji rozproszonej wiedzy o człowieku i wspólnotach, których jest członkiem. Jak pisze Thomas Pikkety, "należy postępować pragmatycznie, zmobilizować metody i podejścia historyków, socjologów i politologów podobnie jak ekonomistów”, zmobilizować po to, by zrozumieć i wyjaśnić aktualne tendencje i kontrtendencje, kształtujące dynamikę cywilizacji kapitalizmu. Główne zagadnienia:

- metoda reprezentacyjna i technika kwestionariuszowa, problem pomiaru zjawisk społecznych, schematy i procedury eksperymentalne w naukach społecznych, logiczne podstawy analiz porównawczych, statystyka opisowa i indukcyjna, rankingi i ratingi, konstruowanie indeksów, wtórne analizy danych, korzystanie z archiwów badań społecznych i raportów organizacji międzynarodowych i think tanków, techniki pracy ze źródłami, metody analizy języka, dyskursów, retoryki; metodyka pisania artykułów do czasopism;

3. Blok dyscyplinowy obejmujący aktualną wiedzę o poszczególnych aspektach życia politycznego i metodach ich badania (przykładowo w zakresie nauki o polityce i administracji)

Główne problemy i wyzwania w postępowaniu badawczym politologa to umiejscowienie refleksji nad polityką w logicznej strukturze wiedzy humanistycznej (między idiografizmem a nomotetyzmem) oraz wśród orientacji teoretyczno-metodologicznych współczesnej humanistyki. Główne wyzwania badawcze to:

- struktura a podmiotowość (ujęcie integralne polityki)

- instytucje i idee a interesy; procesy i bariery artykulacji i reprezentacji interesów

- pułapki eklektyzmu i myślenia dyscyplinowego

- badanie ciągłości i zmiany, źródeł dynamiki historycznej (ujęcie dynamiczno-procesualne polityki)

- problem uwarunkowań strukturalnych: ekologicznych, klasowych, demograficznych, gospodarczych, kulturowych i ich różnej mocy determinacyjnej polityki.

W bardziej szczegółowym ujęciu:

- historia polityczna. Prace tej subdyscypliny politologii wykorzystują źródła historyczne, dokumenty urzędowe, stosują szeroko procedurę rozumienia i wyjaśniania przyczynowego. Opisują, zwykle w formie biografii, przebieg i efekty rządów jakiegoś polityka czy dokonują syntezy określonego okresu dziejów politycznych. Kompetencja historiograficzna obejmuje m. in. umiejętność krytyki zewnętrznej i wewnętrznej źródeł, opanowanie procedur ustalania faktów, ale też umiejętności korzystania z wiedzy pozaźródłowej. Idzie za tym wydatna rola procedury rozumienia, interpretacji humanistycznej;

- system polityczny, administracja publiczna. To badania struktury organizacyjnej aparatu państwa, systemu partyjnego oraz norm prawnych i kulturowych, mechanizmów i prawidłowości organizacyjnych i socjopolitycznych , które określają funkcjonowanie systemu politycznego. Prace ustrojoznawcze zawierają reguły dogmatyki prawnej koniecznych do rekonstrukcji obowiązującego prawa konstytucyjnego i administracyjnego., np. reguły wnioskowań prawniczych, reguły kolizyjne systemu prawnego, systematyzacja norm prawnych; językowe i pozajęzykowe dyrektywy interpretacyjne norm z przepisów prawa (jak ratio legis), wnioskowania prawnicze. Ważne są też refleksje dogmatyczno-prawne, problemy interpretacji norm, argumentacje prawnicze i wnioski oceniające efektywność regulacji i postulaty de lege ferenda - wszystkie one mają charakter analityczny;

- ideologiczne źródła polityki. To formy kultury (świadomości) ludzi uczestniczących w polityce: ideologie, deklarowane opcje programowe partii, opinia publiczna, świadomość narodowa, historyczna, klasowa, stereotypy, mity rozpowszechnione w danym społeczeństwie. To z kolei wchodzi w zakres zainteresowań badaczy kultury politycznej i opinii publicznej, socjologii wyborczej, psychologii polityki, w aspekcie historycznym zaś historii myśli politycznej. Tutaj ma szerokie zastosowanie metoda reprezentacyjna wraz z techniką kwestionariuszową i statystyką. Ale przeciwskuteczne, wręcz bezmyślne, jest nawoływanie politologów do praktykowania behawioralizmu w wykonaniu amerykańskich czempionów rankingów cytowalności. To głównie badanie zachowań wyborczych, kultury politycznej, na dodatek rodzimego społeczeństwa.

- prace analityczne z zakresu historii myśli politycznej. W pracach tych dominują reguły interpretacji tekstów. Ich opisem zajmuje się hermeneutyka filozoficzna i literacka, a także metodolodzy historii, dla których interpretacja źródeł historycznych jest ważnym ogniwem metody badawczej;

- filozofia polityki vel political theory, która bada kluczowe interesy, wartości i normy życia politycznego. Na tym poziomie toczą się m.in. spory między zwolennikami klasycznego liberalizmu i libertarianizmu a rzecznikami liberalizmu socjalnego czy demokratycznego, a także nurtem solidarnościowo-kolektywistycznym. Chodzi tu, m. in. o ustalenie - na gruncie argumentacji etycznej i aksjologicznej - katalogu dóbr pierwotnych, analizę związków między sprawiedliwością społeczną a efektywnością gospodarczą czy też wskazanie dopuszczalnych działań państwa w dziedzinie redystrybucji dóbr i dostarczania usług publicznych;

- teoria polityki rozumiana jako wiedza eksplanacyjna o mechanizmach i prawidłowościach życia politycznego, uwarunkowaniach tendencji politycznych i zmian politycznych (cywilizacyjnych, ustrojowych), o kryteriach politycznego charakteru lub politycznego kontekstu, uwikłania zjawisk społecznych, o przesłankach upolitycznienia tego, co formalnie i pierwotnie „niepolityczne”;

- socjotechnika polityki. Jej przedmiotem są środki i metody działań politycznych, bada socjotechniki rządzenia i wpływu: klasyczne i współczesne formy perswazji, przymusu i przemocy; marketing polityczny, badanie masowego komunikowania; socjologia prawa; badania języka polityki, dyskursu publicznego, technik manipulacji; form oporu społecznego, roli technik non-violencyjnych, taktyk obywatelskiego nieposłuszeństwa itp.

- polityka społeczna, państwo a gospodarka. Zainteresowanie badaczy przyciąga tutaj kwestie efektywności ekonomicznej i pozaekonomicznej działań administracji publicznej. To domena polityk publicznych, m. in. polityki społecznej, polityki monetarnej, podatkowej, dochodowej, koniunkturalnej, rozwojowej. Badacze polityki społecznej korzystają z bogatego warsztatu empirycznego współczesnej humanistyki;

- stosunki międzynarodowe. Przedmiotem zainteresowania są tu międzynarodowe uwarunkowania życia politycznego danego społeczeństwa oraz proces tworzenia się wspólnot ponadnarodowych, cywilizacji ogólnoludzkiej, ładu międzynarodowego i systemu światowego, trwania i ewolucji populacji ludzkiej podzielonej na rasy, narody, wspólnoty polityczne. Pojawiają się na tym poziomie takie metody i techniki badawcze, jak modelowanie i pomiar potęgi państw, prognozowanie na podstawie modeli, symulacja i scenariusze, forsight technologiczny, metody wyodrębniania tendencji rozwojowej, metodyka badań strategicznych, analiza geopolityczna, metody badania pozycji międzynarodowej państwa, np. metoda matrycy strategicznej.

1324 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Mirosław Karwat "HUNWEJBINI BIBLIOMETRYCZNEJ „REWOLUCJI”

Mirosław Karwat HUNWEJBINI BIBLIOMETRYCZNEJ „REWOLUCJI” Imperium Bibliometrii atakuje. Chowaj się kto może… albo miej godność i daj odprawę harcownikom. 1. Komercyjno-biurokratyczna patopunktoza Defor

bottom of page